środa, 22 grudnia 2010

Niezakłócone czytanie

Czytanie jest jedną z moich ulubionych czynności. Wiem, nie ja jeden - kilka innych osób ma podobnie. W dzisiejszych czasach czytelnik napotyka na interesujące wyzwania: ilość rzeczy do przeczytania jest większa niż kiedykolwiek, na wielu różnych nośnikach, każdego dnia pojawia się coś nowego, a sam akt czytania zakłócany jest przez miliony przerywników (wiele z nich to inne rzeczy do przeczytania).

Liczba nośników, na których możemy czytać zdaje się cały czas powiększać: od tradycyjnych papierowych książek, gazet i czasopism do blogów, artykułów publikowanych on-line, forów internetowych, tweetów, wpisów na Facebooku, e-maili, newsletterów i wielu innych. Każdy z tych nośników oferuje tak dużą, a często nawet przytłaczającą liczbę rzeczy do przeczytania, że musimy posiłkować się: skrzynkami e-mail, czytnikami RSS z ostatnimi wpisami na blogach, różnymi stronami informacyjnymi, długą lista aktualizacji statusów i postów na forach itd.

Nadążanie za rzeczami do przeczytania staje się niemal niemożliwe, jest jak pełnoetatowa praca. Proponuje zrezygnować z tego nadążania - jest to potrzeba wymyślona, a nie rzeczywista - i ograniczyć czytanie tak bardzo jak to tylko możliwe. Dlatego skracam listę blogów tylko do tych niezbędnych, ledwie zajmuje się e-mailami i mam tylko kilku znajomych na Twitterze i Facebooku. Nie jestem najbardziej na bieżąco i nie zadowalam wszystkich poprzez bycie ich przyjacielem online... a życie toczy się dalej.

Nawet z tak skrócona lista, czytanie nadal może być wyzwaniem: jak czytać bez zakłóceń? Jest to niesamowicie trudne, ponieważ każda forma czytelnicza odciąga nas od innej, a aktualizacje i powiadomienia pojawiają się bezustannie; nie mówiąc już o innych formach komunikacji: telefonach, komunikatorach i (wdech) innych ludziach próbujących zwrócić naszą uwagę.

Oto, jak czytam w sposób niezakłócony:

1. Książki. Najbardziej lubię czytać powieści. Rzadko czytam coś, co nie jest fikcją, mimo, że sam fikcji nie tworze. I mimo, że iPad i Kindle wspaniale umożliwiają czytanie książek, to potrafią także rozpraszać na wiele sposobów. Dlatego nadal kocham książki papierowe; za ich prostotę i brak rzeczy, które mogą zakłócać czytanie. Zamknij komputer, wyłącz telefony, znajdź spokojne miejsce i po prostu czytaj. Staraj się czytać przez dłuższy czas, 30 minut, godzinę lub dłużej i możesz zagubić się w innym świecie. Po prostu piękne.

2. Blogi. Uwielbiam czytać blogi, choć na chwile obecna czytam ich mniej niż kilka lat temu. Przygotowałem listę blogów, które czytam i każdego dnia za pomocą Google Reader przeglądam nowe wpisy. Jeśli jakiś post chce przeczytać w całości, bez zakłóceń, otwieram go w nowym oknie przeglądarki - nie w nowej zakładce, ale w oknie, po to aby nie mnożyć zakładek - i następnie z pomocą Readability bookmarklet lub innego podobnego narzędzia koncentruje się tylko na tekście. I nie zajmuje się innymi sprawami póki nie skończę czytać.

Na tym blogu i na Zen Habits sam zredukowałem posty do samego tekstu. Zrobiłem to, abyście mogli czytać bez zakłóceń. Na innych blogach sami będziecie musieli nad tym popracować - zainstalujcie Readability bookmarklet i kliknijcie na przycisk jeśli tylko będziecie chcieli przeczytać artykuł w niezakłócony sposób. Jest OK. Odrobina ciężkiej pracy jeszcze nikogo nie zabiła poza moim wujkiem Murray'em, ale myślę, że to bardziej narzekanie na ciężka prace go zabiło.

3. Przeglądanie w skupieniu. Jeśli otwierasz wiele zakładek, pomóż sobie używając Instapaper - narzędzia, które niedawno odkryłem (nie sądzę, aby ktoś jeszcze o nim wiedział, więc wychodząc zostaw 5 centów napiwku). Za pomocą Instapaper zaznacz wszystkie zakładki do przeczytania później i przeczytaj je, kiedy będziesz miał czas na niezakłócone czytanie.

4. E-maile, Twitter, Facebook. Zasadniczo, otwieram te strony tak rzadko jak to tylko możliwe. Zakłócają one czytanie innych rzeczy, np. związanych z praca. Otwieraj te strony na 5 minut, szybko rzuć okiem, umieść aktualizacje lub wyślij odpowiedą jeśli to konieczne, a następnie wyjdź ze strony. Otwieraj tylko jedna z tych stron na raz, skoncentruj się na niej, a następnie ja zamknij. Narzuć temu pewną regularność, np. 5 minut na początku każdej godziny lub o godzinie 9 i 15, albo w innym czasie dla siebie dogodnym.

5. Wiadomości. Nie czytam zbyt wielu stron z informacjami. Wydają się mieć zbyt wiele czynników zakłócających. Ale jeśli już to robię, to otwieram kilka artykułów, które wyglądają interesująco, przeglądam je i wrzucam w Instapaper te, które będę chciał przeczytać. Czytam je kiedy mam czas, aby zrobić to w niezakłócony sposób.

czwartek, 9 grudnia 2010

10 niezbędnych rzeczy

Czytałem artykuł w magazynie GQ pod tytułem "10 niezbędnych rzeczy", w którym projektanci lub inne znane osoby wymieniały 10 rzeczy, które są dla nich niezbędne. Spodobał mi się ten pomysł, ale taka lista to hołd złożony luksusowemu konsumpcjonizmowi.

Jestem ostatnim facetem, z którym GQ chciałby przeprowadzić wywiad na ten temat (w ogóle nie posiadam wyczucia stylu), ale skłoniło mnie to do myślenia. Jakie są moje niezbędne rzeczy?

Więc zrobiłem własną listę:

  1. Co ubieram: jeansy. Uwielbiam grubą fakturę jeansów. Ubieram je codziennie. Niektórzy ludzie lubią syntetyczne materiały, ponieważ są lekkie i szybko schną; ale jeansy są po prostu wygodne. Kupuję je tylko u Goodwill'a.
  2. Co również ubieram: t-shirt. Mam ich tylko kilka — czarny, niebieski i szary — ale noszę je codziennie. Aż zbladną.
  3. Co piję: wodę. Piję też kawę i herbatę, ale nic nie równa się z czystą wodą. Piję ją prosto z kranu, przez cały dzień.
  4. Co uwielbiam jeść: owoce. Świeże, owoce z targu. Albo czarne jagody prosto z krzaczka. Mmmm...
  5. Co mnie zabawia: książki. Każdego rodzaju. Dostaję je używane od przyjaciół lub wypożyczam z biblioteki.
  6. Niezbędne przyrządy do pisania: edytor tekstu. Korzystam też z pióra i małego notatnika. Zwłaszcza kiedy jestem poza domem i czuję potrzebę pisania.
  7. Co robię dla zabawy: spaceruję. Lubię wyjść na zewnątrz i pochodzić po mieście albo wśród przyrody. Nawet nie potrzebuję butów — chodzenie boso jest jeszcze bardziej przyjemne. Ale najlepsze jest spacerowanie z kimś, kogo lubię.
  8. Gdzie znajduję inspirację: w przyrodzie. Miły park, ogród, las, ocean, wzgórza.

W tym momencie skończyły mi się pomysły — ostatnie kilka punktów to właściwie nie rzeczy. Naprawdę starałem się wymyślić 10 przedmiotów, ale nie mogłem znaleźć niczego więcej. Jeśli mam te 8 rzeczy wymienionych powyżej, jestem naprawę szczęśliwy: jeansy i t-shirt, woda i owoce, książka i notes, spacerowanie wśród natury.

Mógłbym żyć, używając tylko tego — oczywiście potrzebowałbym różnego jedzenia z powodu wartości odżywczych, ale niewiele więcej. Tak naprawdę to nawet nie potrzebuję komputera — mógłbym pisać w notesie i używać komputera w bibliotece, żeby umieszczać posty na moim blogu.

Nie potrzebujesz konsumpcjonizmu, żeby być bardzo szczęśliwym — odważę się powiedzieć, że życie jest lepsze bez niego.

czwartek, 2 grudnia 2010

Mniej rachunków

Ostatnio na Twiterze napisałem "radość z posiadania więcej vs. mniej" i ktoś odpisał, że "im mniej tym lepiej" nie odnosi się do pieniędzy na rachunki.

To prawda. Poza tym, że to nieprawda: więcej pieniędzy nie jest wcale lepsze. Mniej pieniędzy oznacza, że jesteśmy zmuszeni dokonać wyboru: czy lepiej jest mieć do zapłaty dużo rachunków i trudności, żeby związać koniec z końcem albo popaść w długi...a może lepiej jest ograniczyć rachunki?

Moje doświadczenie mówi mi, że mniej rachunków jest lepszym rozwiązaniem. Oznacza mniej stresu, mniej kłopotu i mniej przepracowanych godzin, żeby móc je zapłacić, więcej oszczędności, prostotę.

Oznacza mniej dobytku, ale nie jest to zła rzecz. Mniej oznacza szukanie twórczych sposobów, żeby być szczęśliwym.

Kilka przykładów:

  • Telewizja kablowa: ograniczenie tego rachunku oznacza, że możesz czytać książki, wyjść z domu lub grać w gry planszowe.
  • Karta kredytowa: wyeliminowanie kredytu oznacza, że kupujesz jedynie wtedy, kiedy czegoś potrzebujesz i masz pieniądze.
  • Samochód: pozbycie się samochodu oznacza znalezienie alternatywnego środka transportu — spacery i jazda na rowerze są znacznie zdrowsze i tańsze. Zaoszczędzasz też na gazie, ubezpieczeniu, utrzymaniu auta i naprawie, kosztach sprzątania, rejestracji, parkowania, opłatach za przejazd, itd.
  • Restauracje: ograniczenie wyjść do restauracji oznacza częstsze gotowanie w domu, co może z kolei oznaczać świeże jedzenie przyrządzone w prosty i zdrowy sposób.
  • Kawa: ograniczenie spożycia mokki i cappucino w kawiarni oznacza picie wody lub przyrządzonej w domu kawy lub herbaty, co jest opcją zdrowszą i tańszą.
  • Ogrzewanie/chłodzenie: być może nie będziesz w stanie wyeliminować tego rachunku, ale możesz go ograniczyć poprzez ogrzewanie lub chłodzenie niewielkich miejsc zamiast całego domu, lub noszenie cieplejszych ubrań.
  • Energia: ogranicz zużycie energii, odłącz te urządzenia, których nie potrzebujesz.
  • Hipoteka: sprzedaj dom, wynajmij mniejsze mieszkanie, pozbądź się większości swojego dobytku, żebyś nie potrzebował zbyt wiele miejsca. Jednocześnie ograniczysz podatek od własności, koszty utrzymania, itd.
  • Telefon: pozbądź się telefonu stacjonarnego lub komórki. Być może nie będziesz też potrzebował pakietu danych.
  • Siłownia: ćwicz w domu lub za darmo na świeżym powietrzu.
  • Magazyny/gazety: informacje są dostępne w Internecie. Zamiast tego czytaj książki z biblioteki.
  • Wycieczki/wakacje: spędzaj miło czas bliżej domu.
  • Porządki/praca w ogródku/architektura krajobrazu: jeśli obecnie komuś płacisz za wykonanie tych obowiązków, zacznij robić to sam i wypracuj sobie dobrą kondycję.
  • Opieka nad dziećmi/szkoła prywatna: szkoły publiczne też mogą być świetne, nauczanie w domu jest za darmo jeśli mu podołasz.
  • Filmy/DVD: wybieraj z głową i zamiast tego znajdź darmowe formy rozrywki.

Mógłbym tak wymieniać cały dzień, ale wiecie już, o co chodzi. Ograniczenie rachunków oznacza bycie pomysłowym, a w wielu przypadkach także prostsze, zdrowsze życie.

czwartek, 25 listopada 2010

Minimalizacja - informacje, których potrzebujesz

Na blogu 'a million monkeys typing' (prawdopodobnie zawiesił działalność) można znaleźć interesujący archiwalny post Beginner's Mind, w którym autor tworzy listę informacji, z którymi musi być na bieżąco.

Douglas przyjął postawę "umysłu początkującego" i spisał listę wszystkich danych, które musi śledzić. Wśród nich znalazły się:

  • zadania
  • zlecone zadania do sprawdzenia
  • wydatki
  • spotkania
  • projekty
  • dane kontaktowe
  • terminy
  • codzienne wiadomości
  • loginy i hasła
  • kredyt na samochód
  • sprawy do załatwienia

Powyższa lista nie jest kompletna, ale autorowi udało się zebrać mniej więcej tuzin punktów. To zapewne mniej niż w przypadku większości ludzi — dotyczy wyłącznie niezbędnych (dla autora) kwestii. Oczywiście każdy ma odmienne potrzeby i sprawy dla kogoś niezbędne nie będą wcale koniecznością dla kogoś innego. Warto jednak spróbować spisać listę wszystkich informacji, które musimy śledzić, a następnie opracować na to najprostszy, intuicyjny sposób przy pomocy minimum środków.

Dla przykładu, oto moja lista:

  • zadania
  • spotkania
  • kontakty
  • loginy/hasła
  • zdrowy styl życia (odżywianie, ćwiczenia)

Możliwe, że coś pominąłem. Nie jest to również najbardziej minimalistyczna lista na świecie. Pozwólcie jednak, że opowiem Wam, jak udało mi się opracować moją listę w obecnym kształcie i jak zamierzam ją jeszcze bardziej skrócić.

Jak skróciłem swoją listę

Kilka lat temu moja lista byłaby znacznie dłuższa. Przykładowo, rejestrowałem wszystkie swoje wydatki, długi, rachunki i terminy spłaty. Już tego nie robię. Kiedyś spisywałem wszystkie posiłki, spożyte i spalone kalorie. Miałem również skomplikowany system działania (oparty na GTD), w którym rejestrowałem nie tylko zadania ("do zrobienia"), ale i projekty, sprawy możliwe/prawdopodobne w przyszłości, oddelegowane zadania itp. Prowadziłem listę większych i mniejszych celów oraz prowadzących doń środków. Było tego jeszcze więcej, ale może skończę już nudzić.

Stopniowo zredukowałem swoje potrzeby:

  1. Dostosowałem pracę do swoich potrzeb. Zajęło mi to kilka lat, ale był to świadomy wysiłek, aby podjąć pracę na własnych warunkach, dla siebie samego i aby żyć prościej.
  2. Na skutek tej decyzji, moje potrzeby zmniejszyły się — nie muszę uczestniczyć w tak wielu spotkaniach, zebraniach, projektach itp.
  3. Spłaciłem długi i skupiłem się na oszczędzaniu, aby nie przejmować się finansami. Dziś płacę część rachunków z wyprzedzeniem, a część przelewam automatycznie; zawsze mam też nieco oszczędności, aby nie martwić się automatycznymi spłatami lub nieoczekiwanymi wydatkami.
  4. Ostatnio ograniczyłem swoje potrzeby dotyczące komunikacji.
  5. Nie uczestniczę już tak często w spotkaniach i zebraniach.
  6. Nie martwię się już o cele, co oznacza, że nie muszę śledzić postępów w osiągnięciach.
  7. Wypracowałem nawyki, które pozwalają mi nie myśleć już obsesyjnie o zdrowym żywieniu i ćwiczeniach. Mam luźniejsze podejście do kwestii zdrowia i cieszę się sportem i jedzeniem. Korzystam z daytum dla zabawy i motywacji.
  8. Nie śledzę codziennie wiadomości i nowości na blogach. Kocham czytać blogi (wiadomości niekoniecznie), ale nie mam potrzeby bycia na bieżąco. Czytam dla przyjemności, bez presji.

O wielu z powyższych spraw napiszę później, bo warto przyjrzeć się im z osobna. Wiedzcie w każdym razie, że przemyślenie i swoich potrzeb i ich stopniowa zmiana są wykonalne.

Warto przy okazji wspomnieć, że większość zmian nie nastąpiła na skutek stylu życia, lecz mojego własnego nastawienia: mniej przejmuję się celami, liczeniem kalorii, pieniędzmi itp., a ponieważ martwię się mniej, nie muszę notować wszystkiego.

Jak mogę jeszcze skrócić swoją listę?

Nadal nie jestem absolutnym minimalistą. Oto, co mogę zrobić, i prawdopodobnie zrobię w najbliższych miesiącach, aby zredukować swoją potrzebę śledzenia informacji:

  1. Wypracuję "natychmiastowe" podejście do zadań. Napiszę o tym wkrótce. W skrócie oznacza to, że nie będę skupiać się na celach, projektach czy nawet zadaniach. Po prostu codziennie zadam sobie pytanie: "co chcę dzisiaj zrobić?" i zajmę się tym, na czym najbardziej mi zależy.
  2. Niemal całkowicie zrezygnuję ze spotkań. Będę umawiać się z ludźmi telefonicznie lub mailowo, aby ustalić czas spotkania. Nie powinno być to problemem, gdy będę mieć luźny układ dnia. Już dziś działam głównie w ten sposób.
  3. Dane kontaktowe i hasła pozostawię technologii. Już teraz wyręcza mnie w tym Gmail — automatycznie zapisuje adresy emailowe, dzięki czemu nie muszę ich pamiętać. Numery telefonów zapisuję w komórce. Nie używam menedżera haseł, ale możliwe, że zacznę. Skoro nie muszę rejestrować tych informacji, nie muszę się już nimi przejmować.
  4. Dotarłem do punktu, w którym nie muszę już śledzić moich postępów w zdrowym żywieniu i ćwiczeniach, ale czuję się lepiej, gdy to robię. Być może w ciągu kilku miesięcy nie będę już tego potrzebować.

Oczywiście rozwiązania te nie są uniwersalne. Publikuję je jednak, aby pokazać, że możliwa jest zmiana nawyków, która pozwala zminimalizować zbieranie informacji.

czwartek, 18 listopada 2010

Nigdy nie mógłbym zrezygnować

Odkryłem, że jeśli mówię o upraszczaniu lub ogólnie o minimalizmie, ludzie są generalnie pozytywnie nastawieni... ale jeśli przejdziemy do konkretów, nie zawsze pozostają entuzjastyczni.

Wielu ludzi opiera się kiedy zachęcam ich do zrezygnowania z niepotrzebnych zakupów, ciuchów lub butów. Kiedy wspominam o zrezygnowaniu z samochodu, lub kupieniem mniejszego mieszkania, lub zaprzestaniu picia słodzonej kawy, lub niezdrowego żarcia... słysze wiele głosów w stylu "Bardzo chciałbym stać się minimalistą, ale nigdy nie mógłbym zrezygnować z ______." (wypełnij wg uznania)

Kiedy słyszałem o innych ludziach którzy dokonują zmian, wiele razy myślałem podobnie. Mówiłem sobie "Nigdy nie mógłbym zrezygnować".

Myliłem się.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z hamburgerów i smażonego kurczaka, ale teraz jestem wegetarianinem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z telewizji, ale żyje bez niej już szósty czy siódmy rok.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z papierosów, ale jestem od nich wolny już prawie piąty rok.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować ze słodyczy, ale teraz tylko sporadycznie coś skubnę.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z mojego samochodu, ale teraz rzadko co prowadzę, a za miesiąc rezygnuję z niego na dobre.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z przetworzonego jedzenia w opakowaniu, ale teraz jem niemalże tylko prawdziwe, nieprzetworzone jedzenie bez opakowania.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z kawy, ale niedawno to zrobiłem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z butów do biegania, ale teraz biegam na bosaka.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zredukować mojej garderoby do kilku/kilkunastu ciuchów, ale to zrobiłem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym całkowicie zrezygnować z telewizji, ale to zrobiłem.

Jeśli myślisz, że nigdy nie mógłbyś czegoś tam... przestań to powtarzać. Możesz siebie jeszcze zaskoczyć.

czwartek, 11 listopada 2010

Jak pozbyć się posiadanych rzeczy

Jednym z największych wyzwań dla ludzi, którzy przyjmują minimalistyczny styl życia, jest pozbycie się posiadanych dóbr.

Nie jest to łatwe, przyznaję.

Pozbycie się rzeczy może być niesamowitym wyzwoleniem, a jeśli tego dokonamy, poczujemy się lekko i swobodnie. Pozwolenie sobie na to wiąże się jednak z emocjami, a to oznacza trudności.

Istnieje kilka powodów, dla których pozbywanie się własności pociąga za sobą emocjonalne obciążenie. Niedawno czytałem na blogu Very Small Closet o tym, jak pozbyć się ubrań. Oto kilka z wymienionych trudności:

  • ze zgromadzonymi rzeczami wiążą się wspomnienia i dobre emocje,
  • wydaliśmy pieniądze na zakupy, co oznacza, że przegapiliśmy inne okazje i teraz żałujemy wydatku,
  • obawiamy się, że możemy w przyszłości potrzebować tych ubrań, lub że schudniemy, a wtedy będą na nas pasować,
  • boimy się nieznanej przyszłości i braku pieniędzy na nowe zakupy,
  • obecnie cieszymy się uczuciem "bogactwa".

Jak widać, z posiadanymi dobrami łączy nas skomplikowana więź. Ponadto dwa pierwsze powody wiążą się z przeszłością, dwa następne z przyszłością, a jedynie ostatni dotyczy teraźniejszości.

Nasze lęki możemy pokonać na dwa sposoby:

1. Skupmy się na teraźniejszości. Oczywiście, podchodzimy do przeszłości w uczuciowy sposób i żałujemy straconych okazji, ale to już minęło. Jeśli skupimy się na teraźniejszości i cieszeniu się obecną chwilą bez potrzeby posiadania, możemy uwolnić się od przeszłości. Bądźmy szczęśliwi teraz, nie rozpamiętując tego, co było kiedyś. Jeśli będziemy tkwić w przeszłości, przegapimy nasze obecne szanse.

Strach przed nieznaną przyszłością również można pokonać w ten sposób. Przyszłość jeszcze nie nadeszła, teraźniejszość właśnie trwa. Nie wiemy, co nas czeka, więc tracimy czas, martwiąc się o to. Jeśli zdamy sobie z tego sprawę, łatwo będzie nam pozbyć się zbędnych rzeczy. Wszystko, czego nam trzeba, to to, co możemy uzyskać tu i teraz.

2. Stawiajmy jakość ponad ilością. Oczywiście miło jest mieć dużo rzeczy, to sprawia, że czujemy się zamożni. Jeśli jednak skupimy się na ilości zamiast jakości, sprawi nam to jeszcze więcej radości. Posiadanie niewielu, ale dobrej jakości rzeczy jest przyjemniejsze niż gromadzenie mnóstwa przedmiotów. Radość z drobnych spraw odczuwana już teraz jest lepsza niż ulotne i pozostawiające niedosyt uczucie płynące z posiadania.

Skupmy się zatem na obecnej chwili, pozwalając odpłynąć przeszłości i przyszłości. Wybierzmy jakość zamiast ilości. Pozbądźmy się emocjonalnego przywiązania do rzeczy, tak, by móc się od nich uwolnić.

To nie jest takie proste, jak się wydaje, wiem o tym. Ale to wykonalne, a gdy się uda, poczujecie się wspaniale.

poniedziałek, 1 listopada 2010

Minimalizm jest końcem organizowania

Wzrost bałaganu dał początek całemu przemysłowi: organizowanie.

Posiadamy teraz mnóstwo profesjonalnych organizerów, firmy sprzedające produkty do organizacji takie jak organizer do szafki, magazyny oraz blogi o tym jak się zorganizować i oczywiście podręczne notatniki, które nazywamy organizerami -- oraz ich elektroniczne odpowiedniki, PDA oraz urządzenia mobilne.

Mimo iż nie mam nic przeciwko profesjonalnym organizerom -- pomagają ludziom odnaleźć ukojenie podczas życia w chaosie -- nie sądzę, iż są konieczne ... jeśli zaadoptujesz minimalizm.

Organizowanie jest potrzebne jedynie wtedy, gdy posiadasz zbyt wiele rzeczy i nie możesz łatwo znaleźć tego, czego szukasz.

Pomyśl o tym: kiedy organizujemy kolekcję książek, to dlatego, że gdy nie są zorganizowane, to nie możemy znaleźć książki, której potrzebujemy. Ale jeśli byśmy posiadali powiedzmy, pięć książek, nie potrzebowalibyśmy ich organizować.

To samo tyczy się rzeczy, które muszą być zorganizowane:

  • Szafy, które mają minimalną ilość rzeczy, nie muszą być organizowane.
  • Zadania potrzebują skomplikowanych systemów bądź aplikacji do organizowania, jeśli masz ich zbyt dużo do zrobienia. Skup się na robieniu jedynie kilku najważniejszych rzeczy i będziesz potrzebował ledwie listy.
  • Finanse potrzebują organizacji jeśli są zbyt skomplikowane. Napiszę o minimalnych finansach później.
  • Pliki muszą być zorganizowane, jeśli nie możesz odpuścić sobie potrzeby ich organizacji. Z doskonałym wyszukiwaniem jakie mamy teraz, możesz znaleźć rzeczy za pomocą kilku uderzeń w klawiaturę.

Istnieje wiele innych rzeczy, które potrzebują organizacji, jeśli nie są uproszczone do granic możliwości. Jestem pewien, że jesteś sam w stanie wymienić kilka. Rozważ uczynienie ich tak minimalistycznymi, jak tylko to możliwe i organizacja odejdzie w niepamięć.

wtorek, 21 września 2010

Jeśli miałbyś się przeprowadzić, co byś zabrał?

Kiedy przeprowadzałem się do nowego domu, przytrafiła mi się jedna z najbardziej przyjemnych rzeczy: wymuszony minimalizm.

Kiedy się przeprowadzam - to tak jak wielu ludzi - porządkuję wszystkie rzeczy, które posiadam, abym nie musiał przenosić zbyt wiele. Już bardziej wolałbym pozbyć się połowy moich rzeczy, aniżeli pakować je wszystkie i przenosić.

Uporządkowanie wszystkiego zabiera trochę czasu, ale jest głęboko satysfakcjonujące. Jest mi o wiele łatwiej teraz, gdy staram się raczej trzymać prostoty. Rzecz jasna, bałagan zawsze będzie narastał z biegiem czasu.

Kiedy kończę przeprowadzkę, zostaję z samymi potrzebnymi rzeczami (plus kilkoma, które zwiększają komfort). Mój nowy dom jest przepięknie minimalistyczny i jestem z tego szczerze zadowolony.

Cały czas staram się utrzymać swój dom w tym stanie, ale ze wszystkimi moimi dzieciakami, nie zawsze jest to możliwe.

Przeprowadzki zmuszają mnie do bycia minimalistą, a zarazem jest to czas przemyśleń: czego potrzebuję? Czego tak naprawdę używam? Co kocham?

Tak więc moje dzisiejsze pytanie do Ciebie to: jeśli miałbyś się dziś przeprowadzić, co byś zabrał?

Stworzenie faktycznej listy mogłoby okazać się użyteczne. A następnie pozbycie się wszystkiego, co się na niej nie znajduje.

To tylko taka myśl.

środa, 8 września 2010

Krocz lekko po tym świecie

lekkie, stąpanie Zdjęcie zrobione przez the sea the sea.

Jest wiele rzeczy, których moglibyśmy się nauczyć od tradycyjnych kultur takich jak rdzenni Amerykanie. Właczając do tego ideę lekkiego kroczenia po tym świecie.

To coś, o czym zapomnieliśmy przez kilkaset lat usiłując osiągnąć więcej, produkować więcej, budować większe i lepsze rzeczy.

Zapomnieliśmy jak to jest kroczyć lekko, i zamiast tego eksploatujemy ziemię z jej surowców naturalnych, wycinamy lasy, zanieczyszczamy rzeki, jeziora i oceany, zmieniamy krajobrazy, by dostosować je do swoich potrzeb, sprawiamy, iż powietrze jest brudne, deszcze kwaśne a wartstwa ozonowa dziurawa.

To żadna nowina. Wszyscy jesteśmy świadomi problemów, ale rozwiązanie ich jest mniej oczywiste.

Czy kupuję ekologiczne produkty? Czy kupuję ekologiczne auto? Czy poddaję recyklingowi wszystko, czego używam?

Pewnie. Możesz robić te wszytskie rzeczy, i są one użyteczne. Ale możesz robić coś więcej: żyj skromniej i krocz lżej.

Skromniejsze życie oznacza, iż mniej konsumujesz, zużywasz mniej surowców naturalnych, mniej zanieczyszczasz, mniej posiadasz, masz mniejszy udział w emitowaniu zanieczyszczeń.

Minimalizm, filozofia skromniejszego życia, jest bardziej zrównoważony ponieważ mniej zużywa, i stąd recykling jest mniej konieczny (niemniej jednak nadal ważny). Ciągłe konsumowanie dużej ilości produktów (nie ważne jak bardzo ekologicznych) bądź surowców naturalnych (nie ważne jak bardzo organicznych) jest mało przyjazne dla środowiska.

Wiele można by tu o tym pisać, i napiszę o tym później, ale teraz kilka krótkich przykładów:

  • Kupuj mniej rzeczy. Kupowanie dużej ilości produktów jest tutaj sednem. Czytaj więcej: Dlaczego mniej znaczy lepiej?; Konsumpcjonizm kontra minimalizm; Przemyśl, co jest niezbędne.
  • Jedz mniej. Amerykanie jedzą o wiele za dużo. Nie chodzi tylko o ogromne ilości bogactw naturalnych, które biorą udział w produkcji całego tego jedzenia, mimo iż to już bardzo dużo (przeczytaj np. o lasach deszczowych wycinanych, aby stworzyć miejsce pod wypas krów dla McDonalda). Chodzi także o ogromne marnotrastwo restauracji, od McDonalda poprzez Chilis do Lone Star, serwujących jedzenie obciążone absurdalną ilością tłuszczu, soli i cukru (i wyrzucające większość z tego), podczas gdy możemy jeść po prostu w domu. Chodzi o całe to pakowanie, które jest używane do mrożonego i przetworzonego jedzenia. Chodzi także o problemy ze zdrowiem, które narastają od jedzenia dużej ilości niezdrowej żywności i o marnowane surowce zużywane na rzecz opieki nad chorymi ludzmi, za grubymi od tego jedzenia.
  • Jedz mniej mięsa. Mięso nie jest przyjazne środowisku. Większość plonów które zbieramy idzie na wyżywienie zwierząt hodowanych na jedzenie, nabiał czy jaja. Gdybyśmy przestali jeść tak dużo mięsa, zużywalibyśmy mniej surowców i mogli nimi wyżywić więcej ludzi.
  • Używaj mniej opakowań. To szalone ile opakowań jest zużywanych na wszystkie produkty, jakie kupujemy. Niestety, nie ma zbyt dużego wyboru kiedy chcesz coś kupić. Jeśli masz wybór wybieraj te produkty, na które zużyto mniej materiału do opakowania. Myślę, że społeczeństwo domagające się mniejszej ilości opakowań zmusi producentów do zmiany tej rozrzutnej praktyki.
  • Jeździj mniej. Chodź więcej. Zacznij jeździć rowerem. Używaj transport publicznego. Jeźdź na stopa. Dołączaj się do wycieczek. Zostań czasem w domu.
  • Posiadaj mniejszy dom. Posiadaj mniej rzeczy, a będziesz potrzebował mniej miejsca. Wielkie domy to marnotrawstwo nie tylko surowców, które są potrzebne do icj budowy, ale również schładzania, ocieplania i utrzymania.

Jeszcze raz, to tylko kilka przykładów. To tak naprawdę zmiana nastawienia, a nie lista rzeczy do zrobienia.

"Wiosną krocz lekko; Matka Ziemia jest w ciąży."
~ przysłowie rdzennych Amerykanów (Kiowa)

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Konsumpcjonizm kontra minimalizm

Wewnątrz większości z nas tkwi żądza kupowania fajnych rzeczy.

Myślę, że żądza ta bierze się z naszego strachu i niepewności, a korporacje doskonale o tym wiedzą i wykorzystują ją poprzez reklamy. Marketing jest tak zaprojektowany, aby tę chęć kupowania wzmacniać i ponieważ działa on tak dobrze, rezultat jest taki, że kupujemy zdecydowanie więcej niż nam potrzeba.

Minimalizm jest dokładnym przeciwieństwem powyższego a dla niektóych z nas jest odpowiedzią.

Pomyśl o społecznościach plemiennych, niewystawionych na działanie konsumpcjonizmu i reklam. Nie odczuwają oni chęci kupna nowych, fajnych rezczy, gadżetów, samochodów czy butów. Oczywiście mają oni swoje potrzeby, jednak nie osiągnęło to takiej dużej skali jak w naszym społeczeństwie.

Nawet w czasach przed powstaniem branży reklamowej, tego typu chęć pożądania coraz to większych ilości rzeczy nie była zbyt rozpowszechniona. To właśnie reklama i konsumpcjonizm stworzyły te żądzę, bądź przynajmniej powiększyły ją do zdecydowanie przesadzonego rozmiaru. Marketing jest niezmiernie efektywny.

Niestety oznacza to, że nieustannie pragniemy kupować więcej i wydawać więcej. W rezultacie musimy albo popaść w długi albo ciężej pracować, by móc na to wszystko zarobić. Albo jedno i drugie. W dzisiejszych czasach rodziny muszą żyć z dwóch pensji — w przeciwieństwie do czasów sprzed 50-60 lat, gdy wystarczało, żeby tylko jedna osoba w rodzinie zarabiała na utrzymanie — po części z powodu naszych starań do życia na wyższym poziomie (również dlatego, że w rzeczywistości płaci nam się teraz mniej, biorąc pod uwagę prawdziwą wartość pieniądza). Ponadto nasze długi są wyższe niż kiedykolwiek wcześniej.

Musimy zatrzymać się i zadać sobie pytanie — po co to wszystko? Dlaczego pracujemy tak ciężko, żeby kupować tak wiele, tak wiele mieć, żeby pośród tego wszystkiego przytłoczyć się i zagubić?

Tego jest już po prostu za wiele. Minimaliści mówią, "Zsiadam z tej karuzeli. Wypisuję się."

Minimalista w pierwszej kolejności patrzy na potrzeby kontra chęci — czy coś jest prawdziwą potrzebą, czy tylko pragnieniem wykreowanym przez reklamy? I jeśli jest to chęć, pragnienie, żądza, nie kupuje tego.

Minimalista powoli uczy się nie poddawać pragnieniom. Nie dzieje się to w ciągu jednego dnia, ale pracując nad tym świadomie i stopniowo, jest do osiągnięcia.

Oto w jaki sposób ja to robię:

  • Staram się być bardziej świadomym swych impulsów, gdy zamierzam coś kupić.
  • Uczę się wstrzymywać i oddychać, pozwalać fizycznym żądzom przygasać.
  • Zmuszam się do czekania, jeśli zakup nie jest bezwzględną koniecznością.
  • Pozwalam sobie myśleć i analizować, czy jakąś rzecz naprawdę muszę kupić. Często odpowiedzą jest nie.
  • Powoli doskonalić się w powyższym, we własnym tempie, jako że zawsze zdarzają się błędy.

Minimalista wyzbywa się pragnień, powoli, aby kupować mniej, wydawać mniej, zadłużać się mniej (albo wcale) i w rezultacie zmniejsza swoje potrzeby finansowe, dzięki czemu może pracować mniej.

Dlaczego mniej rzeczy znaczy lepiej?

Ludzie często patrzą na mnie jak na dziwaka, gdy twierdzę, że potrafię obejść się bez wielu rzeczy, oraz że sukcesywnie staram się pozbywać tego, co już mam.

Cóż to za rodzaj szaleństwa? Kto chciałby chcieć mniej?

Mniej znaczy lepiej.

Mniej oznacza, że wydajesz mniej. Potrzebujesz mniej miejsca. Potrzebujesz mniejszego domu.

Mniej oznacza, że masz mniej powodów do zmartwień. Rzadziej musisz szukać zgubionych rzeczy. Bałagan staje się mniejszym problemem.

Mniej oznacza, że jesteś lżejszy. Swobodniejszy. Możesz skupić się na ważniejszych sprawach.

Mniej oznacza, że możesz podróżować szybciej. Spędzasz mniej czasu na obcowaniu z rzeczami, a więcej na robieniu rzeczy.

Mniej jest bardziej zrównoważone, piękniejsze.

Przemyśl, co jest niezbędne

rower, ruch Zdjęcie zrobione przez brtsergio.

Jedną z najbardziej podstawowych zasad minimalizmu jest eliminacja tak wielu rzeczy, które nie są Ci niezbędne, jak to tylko możliwe, aby zrobić miejsce na to, co ważne.

Jeśli nie potrzebujesz ton ubrań, pozbywasz się ich. Jeśli nie potrzebujesz tego nowego gadżetu, nie kupujesz go. Oczywiście w granicach rozsądku.

Uczysz się zadowalać tym, co już masz, tym co niezbędne, robieniem rzeczy, które kochasz zamiast posiadaniem.

Zabawne jednak, jak często zakładamy, że rzeczy niezbędne niekoniecznie takimi są. Problem twki w tym, że klasyfikujemy rzeczy jako niezbędne, ponieważ jesteśmy do nich przyzwyczajeni i nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez nich. A wprowadzenie dużych zmian nie jest łatwe.

Kilka przykładów:

  • Samochód. Uważamy samochody za niezbędne, ale zdumiewające jest to, że ludzie żyli bez nich całkiem długo zanim nastąpił XX wiek. Nawet we współczesnych czasach niektórym ludziom udaje się żyć bez samochodu. Nie jest to niemożliwe — zwłaszcza, gdy mieszkasz w mieście z dobrze rozwiniętym systemem transportu publicznego. Ponadto w wielu miastach jest teraz dostępna możliwość współdzielenia samochodu, więc możesz go używać tylko wtedy, gdy jest Ci naprawdę potrzebny, a kosztuje Cię to mniej, niż gdybyś miał własny. Na piechotę lub rowerem jesteś w stanie dotrzeć w większość miejsc, do pozostałych dostaniesz się publicznym środkiem transportu albo współdzielonym samochodem.
  • Mięso. Wielu ludzi wierzy, że nie mogą żyć bez steków i burgerów. Byłem jednym z nich. Aktualnie nie tylko jestem wegeterianinem, ale nawet weganinem. Wbrew pozorom taka zmiana nie jest trudna, jeśli dokonujesz jej powoli. Nie tylko jest to zdrowe, ale również przyjazne dla środowiska — zarówno mięso jak i zwierzęta mleczne są niesamowicie szkodliwe dla środowiska i stanowią ogromne marnotrawstwo zasobów naturalnych.
  • Niezliczona ilość ubrań. Mimo, że nie nakłaniam do chodzenia nago, ani do posiadania tyklo jednego ubioru, to jednak uważam, że możliwe jest posiadanie mniejszej ilości ubrań niż większość ludzi. Nie musimy kupować wciąż nowych ubrań, aby ubierać się modnie — możemy kupować dobre jakościowo, ponadczasowe ubrania w kolorach i wzorach wybranych w ten sposób, żeby pasowały do wszystkiego innego.
  • Duży dom. Miej mniej rzeczy, wtedy mniejszy dom Ci wystarczy.

Są to tylko przykłady — pomyśl o tych wszystkich rzeczach, które uważasz za niezbędne. Czy rzeczywiście takie są? Czegoż więcej nam potrzeba poza jedzeniem, schronieniem, podstawowym odzieniem oraz bliskością osób, które kochamy?