poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Konsumpcjonizm kontra minimalizm

Wewnątrz większości z nas tkwi żądza kupowania fajnych rzeczy.

Myślę, że żądza ta bierze się z naszego strachu i niepewności, a korporacje doskonale o tym wiedzą i wykorzystują ją poprzez reklamy. Marketing jest tak zaprojektowany, aby tę chęć kupowania wzmacniać i ponieważ działa on tak dobrze, rezultat jest taki, że kupujemy zdecydowanie więcej niż nam potrzeba.

Minimalizm jest dokładnym przeciwieństwem powyższego a dla niektóych z nas jest odpowiedzią.

Pomyśl o społecznościach plemiennych, niewystawionych na działanie konsumpcjonizmu i reklam. Nie odczuwają oni chęci kupna nowych, fajnych rezczy, gadżetów, samochodów czy butów. Oczywiście mają oni swoje potrzeby, jednak nie osiągnęło to takiej dużej skali jak w naszym społeczeństwie.

Nawet w czasach przed powstaniem branży reklamowej, tego typu chęć pożądania coraz to większych ilości rzeczy nie była zbyt rozpowszechniona. To właśnie reklama i konsumpcjonizm stworzyły te żądzę, bądź przynajmniej powiększyły ją do zdecydowanie przesadzonego rozmiaru. Marketing jest niezmiernie efektywny.

Niestety oznacza to, że nieustannie pragniemy kupować więcej i wydawać więcej. W rezultacie musimy albo popaść w długi albo ciężej pracować, by móc na to wszystko zarobić. Albo jedno i drugie. W dzisiejszych czasach rodziny muszą żyć z dwóch pensji — w przeciwieństwie do czasów sprzed 50-60 lat, gdy wystarczało, żeby tylko jedna osoba w rodzinie zarabiała na utrzymanie — po części z powodu naszych starań do życia na wyższym poziomie (również dlatego, że w rzeczywistości płaci nam się teraz mniej, biorąc pod uwagę prawdziwą wartość pieniądza). Ponadto nasze długi są wyższe niż kiedykolwiek wcześniej.

Musimy zatrzymać się i zadać sobie pytanie — po co to wszystko? Dlaczego pracujemy tak ciężko, żeby kupować tak wiele, tak wiele mieć, żeby pośród tego wszystkiego przytłoczyć się i zagubić?

Tego jest już po prostu za wiele. Minimaliści mówią, "Zsiadam z tej karuzeli. Wypisuję się."

Minimalista w pierwszej kolejności patrzy na potrzeby kontra chęci — czy coś jest prawdziwą potrzebą, czy tylko pragnieniem wykreowanym przez reklamy? I jeśli jest to chęć, pragnienie, żądza, nie kupuje tego.

Minimalista powoli uczy się nie poddawać pragnieniom. Nie dzieje się to w ciągu jednego dnia, ale pracując nad tym świadomie i stopniowo, jest do osiągnięcia.

Oto w jaki sposób ja to robię:

  • Staram się być bardziej świadomym swych impulsów, gdy zamierzam coś kupić.
  • Uczę się wstrzymywać i oddychać, pozwalać fizycznym żądzom przygasać.
  • Zmuszam się do czekania, jeśli zakup nie jest bezwzględną koniecznością.
  • Pozwalam sobie myśleć i analizować, czy jakąś rzecz naprawdę muszę kupić. Często odpowiedzą jest nie.
  • Powoli doskonalić się w powyższym, we własnym tempie, jako że zawsze zdarzają się błędy.

Minimalista wyzbywa się pragnień, powoli, aby kupować mniej, wydawać mniej, zadłużać się mniej (albo wcale) i w rezultacie zmniejsza swoje potrzeby finansowe, dzięki czemu może pracować mniej.

Dlaczego mniej rzeczy znaczy lepiej?

Ludzie często patrzą na mnie jak na dziwaka, gdy twierdzę, że potrafię obejść się bez wielu rzeczy, oraz że sukcesywnie staram się pozbywać tego, co już mam.

Cóż to za rodzaj szaleństwa? Kto chciałby chcieć mniej?

Mniej znaczy lepiej.

Mniej oznacza, że wydajesz mniej. Potrzebujesz mniej miejsca. Potrzebujesz mniejszego domu.

Mniej oznacza, że masz mniej powodów do zmartwień. Rzadziej musisz szukać zgubionych rzeczy. Bałagan staje się mniejszym problemem.

Mniej oznacza, że jesteś lżejszy. Swobodniejszy. Możesz skupić się na ważniejszych sprawach.

Mniej oznacza, że możesz podróżować szybciej. Spędzasz mniej czasu na obcowaniu z rzeczami, a więcej na robieniu rzeczy.

Mniej jest bardziej zrównoważone, piękniejsze.

Przemyśl, co jest niezbędne

rower, ruch Zdjęcie zrobione przez brtsergio.

Jedną z najbardziej podstawowych zasad minimalizmu jest eliminacja tak wielu rzeczy, które nie są Ci niezbędne, jak to tylko możliwe, aby zrobić miejsce na to, co ważne.

Jeśli nie potrzebujesz ton ubrań, pozbywasz się ich. Jeśli nie potrzebujesz tego nowego gadżetu, nie kupujesz go. Oczywiście w granicach rozsądku.

Uczysz się zadowalać tym, co już masz, tym co niezbędne, robieniem rzeczy, które kochasz zamiast posiadaniem.

Zabawne jednak, jak często zakładamy, że rzeczy niezbędne niekoniecznie takimi są. Problem twki w tym, że klasyfikujemy rzeczy jako niezbędne, ponieważ jesteśmy do nich przyzwyczajeni i nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez nich. A wprowadzenie dużych zmian nie jest łatwe.

Kilka przykładów:

  • Samochód. Uważamy samochody za niezbędne, ale zdumiewające jest to, że ludzie żyli bez nich całkiem długo zanim nastąpił XX wiek. Nawet we współczesnych czasach niektórym ludziom udaje się żyć bez samochodu. Nie jest to niemożliwe — zwłaszcza, gdy mieszkasz w mieście z dobrze rozwiniętym systemem transportu publicznego. Ponadto w wielu miastach jest teraz dostępna możliwość współdzielenia samochodu, więc możesz go używać tylko wtedy, gdy jest Ci naprawdę potrzebny, a kosztuje Cię to mniej, niż gdybyś miał własny. Na piechotę lub rowerem jesteś w stanie dotrzeć w większość miejsc, do pozostałych dostaniesz się publicznym środkiem transportu albo współdzielonym samochodem.
  • Mięso. Wielu ludzi wierzy, że nie mogą żyć bez steków i burgerów. Byłem jednym z nich. Aktualnie nie tylko jestem wegeterianinem, ale nawet weganinem. Wbrew pozorom taka zmiana nie jest trudna, jeśli dokonujesz jej powoli. Nie tylko jest to zdrowe, ale również przyjazne dla środowiska — zarówno mięso jak i zwierzęta mleczne są niesamowicie szkodliwe dla środowiska i stanowią ogromne marnotrawstwo zasobów naturalnych.
  • Niezliczona ilość ubrań. Mimo, że nie nakłaniam do chodzenia nago, ani do posiadania tyklo jednego ubioru, to jednak uważam, że możliwe jest posiadanie mniejszej ilości ubrań niż większość ludzi. Nie musimy kupować wciąż nowych ubrań, aby ubierać się modnie — możemy kupować dobre jakościowo, ponadczasowe ubrania w kolorach i wzorach wybranych w ten sposób, żeby pasowały do wszystkiego innego.
  • Duży dom. Miej mniej rzeczy, wtedy mniejszy dom Ci wystarczy.

Są to tylko przykłady — pomyśl o tych wszystkich rzeczach, które uważasz za niezbędne. Czy rzeczywiście takie są? Czegoż więcej nam potrzeba poza jedzeniem, schronieniem, podstawowym odzieniem oraz bliskością osób, które kochamy?