czwartek, 25 listopada 2010

Minimalizacja - informacje, których potrzebujesz

Na blogu 'a million monkeys typing' (prawdopodobnie zawiesił działalność) można znaleźć interesujący archiwalny post Beginner's Mind, w którym autor tworzy listę informacji, z którymi musi być na bieżąco.

Douglas przyjął postawę "umysłu początkującego" i spisał listę wszystkich danych, które musi śledzić. Wśród nich znalazły się:

  • zadania
  • zlecone zadania do sprawdzenia
  • wydatki
  • spotkania
  • projekty
  • dane kontaktowe
  • terminy
  • codzienne wiadomości
  • loginy i hasła
  • kredyt na samochód
  • sprawy do załatwienia

Powyższa lista nie jest kompletna, ale autorowi udało się zebrać mniej więcej tuzin punktów. To zapewne mniej niż w przypadku większości ludzi — dotyczy wyłącznie niezbędnych (dla autora) kwestii. Oczywiście każdy ma odmienne potrzeby i sprawy dla kogoś niezbędne nie będą wcale koniecznością dla kogoś innego. Warto jednak spróbować spisać listę wszystkich informacji, które musimy śledzić, a następnie opracować na to najprostszy, intuicyjny sposób przy pomocy minimum środków.

Dla przykładu, oto moja lista:

  • zadania
  • spotkania
  • kontakty
  • loginy/hasła
  • zdrowy styl życia (odżywianie, ćwiczenia)

Możliwe, że coś pominąłem. Nie jest to również najbardziej minimalistyczna lista na świecie. Pozwólcie jednak, że opowiem Wam, jak udało mi się opracować moją listę w obecnym kształcie i jak zamierzam ją jeszcze bardziej skrócić.

Jak skróciłem swoją listę

Kilka lat temu moja lista byłaby znacznie dłuższa. Przykładowo, rejestrowałem wszystkie swoje wydatki, długi, rachunki i terminy spłaty. Już tego nie robię. Kiedyś spisywałem wszystkie posiłki, spożyte i spalone kalorie. Miałem również skomplikowany system działania (oparty na GTD), w którym rejestrowałem nie tylko zadania ("do zrobienia"), ale i projekty, sprawy możliwe/prawdopodobne w przyszłości, oddelegowane zadania itp. Prowadziłem listę większych i mniejszych celów oraz prowadzących doń środków. Było tego jeszcze więcej, ale może skończę już nudzić.

Stopniowo zredukowałem swoje potrzeby:

  1. Dostosowałem pracę do swoich potrzeb. Zajęło mi to kilka lat, ale był to świadomy wysiłek, aby podjąć pracę na własnych warunkach, dla siebie samego i aby żyć prościej.
  2. Na skutek tej decyzji, moje potrzeby zmniejszyły się — nie muszę uczestniczyć w tak wielu spotkaniach, zebraniach, projektach itp.
  3. Spłaciłem długi i skupiłem się na oszczędzaniu, aby nie przejmować się finansami. Dziś płacę część rachunków z wyprzedzeniem, a część przelewam automatycznie; zawsze mam też nieco oszczędności, aby nie martwić się automatycznymi spłatami lub nieoczekiwanymi wydatkami.
  4. Ostatnio ograniczyłem swoje potrzeby dotyczące komunikacji.
  5. Nie uczestniczę już tak często w spotkaniach i zebraniach.
  6. Nie martwię się już o cele, co oznacza, że nie muszę śledzić postępów w osiągnięciach.
  7. Wypracowałem nawyki, które pozwalają mi nie myśleć już obsesyjnie o zdrowym żywieniu i ćwiczeniach. Mam luźniejsze podejście do kwestii zdrowia i cieszę się sportem i jedzeniem. Korzystam z daytum dla zabawy i motywacji.
  8. Nie śledzę codziennie wiadomości i nowości na blogach. Kocham czytać blogi (wiadomości niekoniecznie), ale nie mam potrzeby bycia na bieżąco. Czytam dla przyjemności, bez presji.

O wielu z powyższych spraw napiszę później, bo warto przyjrzeć się im z osobna. Wiedzcie w każdym razie, że przemyślenie i swoich potrzeb i ich stopniowa zmiana są wykonalne.

Warto przy okazji wspomnieć, że większość zmian nie nastąpiła na skutek stylu życia, lecz mojego własnego nastawienia: mniej przejmuję się celami, liczeniem kalorii, pieniędzmi itp., a ponieważ martwię się mniej, nie muszę notować wszystkiego.

Jak mogę jeszcze skrócić swoją listę?

Nadal nie jestem absolutnym minimalistą. Oto, co mogę zrobić, i prawdopodobnie zrobię w najbliższych miesiącach, aby zredukować swoją potrzebę śledzenia informacji:

  1. Wypracuję "natychmiastowe" podejście do zadań. Napiszę o tym wkrótce. W skrócie oznacza to, że nie będę skupiać się na celach, projektach czy nawet zadaniach. Po prostu codziennie zadam sobie pytanie: "co chcę dzisiaj zrobić?" i zajmę się tym, na czym najbardziej mi zależy.
  2. Niemal całkowicie zrezygnuję ze spotkań. Będę umawiać się z ludźmi telefonicznie lub mailowo, aby ustalić czas spotkania. Nie powinno być to problemem, gdy będę mieć luźny układ dnia. Już dziś działam głównie w ten sposób.
  3. Dane kontaktowe i hasła pozostawię technologii. Już teraz wyręcza mnie w tym Gmail — automatycznie zapisuje adresy emailowe, dzięki czemu nie muszę ich pamiętać. Numery telefonów zapisuję w komórce. Nie używam menedżera haseł, ale możliwe, że zacznę. Skoro nie muszę rejestrować tych informacji, nie muszę się już nimi przejmować.
  4. Dotarłem do punktu, w którym nie muszę już śledzić moich postępów w zdrowym żywieniu i ćwiczeniach, ale czuję się lepiej, gdy to robię. Być może w ciągu kilku miesięcy nie będę już tego potrzebować.

Oczywiście rozwiązania te nie są uniwersalne. Publikuję je jednak, aby pokazać, że możliwa jest zmiana nawyków, która pozwala zminimalizować zbieranie informacji.

czwartek, 18 listopada 2010

Nigdy nie mógłbym zrezygnować

Odkryłem, że jeśli mówię o upraszczaniu lub ogólnie o minimalizmie, ludzie są generalnie pozytywnie nastawieni... ale jeśli przejdziemy do konkretów, nie zawsze pozostają entuzjastyczni.

Wielu ludzi opiera się kiedy zachęcam ich do zrezygnowania z niepotrzebnych zakupów, ciuchów lub butów. Kiedy wspominam o zrezygnowaniu z samochodu, lub kupieniem mniejszego mieszkania, lub zaprzestaniu picia słodzonej kawy, lub niezdrowego żarcia... słysze wiele głosów w stylu "Bardzo chciałbym stać się minimalistą, ale nigdy nie mógłbym zrezygnować z ______." (wypełnij wg uznania)

Kiedy słyszałem o innych ludziach którzy dokonują zmian, wiele razy myślałem podobnie. Mówiłem sobie "Nigdy nie mógłbym zrezygnować".

Myliłem się.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z hamburgerów i smażonego kurczaka, ale teraz jestem wegetarianinem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z telewizji, ale żyje bez niej już szósty czy siódmy rok.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z papierosów, ale jestem od nich wolny już prawie piąty rok.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować ze słodyczy, ale teraz tylko sporadycznie coś skubnę.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z mojego samochodu, ale teraz rzadko co prowadzę, a za miesiąc rezygnuję z niego na dobre.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z przetworzonego jedzenia w opakowaniu, ale teraz jem niemalże tylko prawdziwe, nieprzetworzone jedzenie bez opakowania.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z kawy, ale niedawno to zrobiłem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zrezygnować z butów do biegania, ale teraz biegam na bosaka.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym zredukować mojej garderoby do kilku/kilkunastu ciuchów, ale to zrobiłem.

Powiedziałem, że nigdy nie mógłbym całkowicie zrezygnować z telewizji, ale to zrobiłem.

Jeśli myślisz, że nigdy nie mógłbyś czegoś tam... przestań to powtarzać. Możesz siebie jeszcze zaskoczyć.

czwartek, 11 listopada 2010

Jak pozbyć się posiadanych rzeczy

Jednym z największych wyzwań dla ludzi, którzy przyjmują minimalistyczny styl życia, jest pozbycie się posiadanych dóbr.

Nie jest to łatwe, przyznaję.

Pozbycie się rzeczy może być niesamowitym wyzwoleniem, a jeśli tego dokonamy, poczujemy się lekko i swobodnie. Pozwolenie sobie na to wiąże się jednak z emocjami, a to oznacza trudności.

Istnieje kilka powodów, dla których pozbywanie się własności pociąga za sobą emocjonalne obciążenie. Niedawno czytałem na blogu Very Small Closet o tym, jak pozbyć się ubrań. Oto kilka z wymienionych trudności:

  • ze zgromadzonymi rzeczami wiążą się wspomnienia i dobre emocje,
  • wydaliśmy pieniądze na zakupy, co oznacza, że przegapiliśmy inne okazje i teraz żałujemy wydatku,
  • obawiamy się, że możemy w przyszłości potrzebować tych ubrań, lub że schudniemy, a wtedy będą na nas pasować,
  • boimy się nieznanej przyszłości i braku pieniędzy na nowe zakupy,
  • obecnie cieszymy się uczuciem "bogactwa".

Jak widać, z posiadanymi dobrami łączy nas skomplikowana więź. Ponadto dwa pierwsze powody wiążą się z przeszłością, dwa następne z przyszłością, a jedynie ostatni dotyczy teraźniejszości.

Nasze lęki możemy pokonać na dwa sposoby:

1. Skupmy się na teraźniejszości. Oczywiście, podchodzimy do przeszłości w uczuciowy sposób i żałujemy straconych okazji, ale to już minęło. Jeśli skupimy się na teraźniejszości i cieszeniu się obecną chwilą bez potrzeby posiadania, możemy uwolnić się od przeszłości. Bądźmy szczęśliwi teraz, nie rozpamiętując tego, co było kiedyś. Jeśli będziemy tkwić w przeszłości, przegapimy nasze obecne szanse.

Strach przed nieznaną przyszłością również można pokonać w ten sposób. Przyszłość jeszcze nie nadeszła, teraźniejszość właśnie trwa. Nie wiemy, co nas czeka, więc tracimy czas, martwiąc się o to. Jeśli zdamy sobie z tego sprawę, łatwo będzie nam pozbyć się zbędnych rzeczy. Wszystko, czego nam trzeba, to to, co możemy uzyskać tu i teraz.

2. Stawiajmy jakość ponad ilością. Oczywiście miło jest mieć dużo rzeczy, to sprawia, że czujemy się zamożni. Jeśli jednak skupimy się na ilości zamiast jakości, sprawi nam to jeszcze więcej radości. Posiadanie niewielu, ale dobrej jakości rzeczy jest przyjemniejsze niż gromadzenie mnóstwa przedmiotów. Radość z drobnych spraw odczuwana już teraz jest lepsza niż ulotne i pozostawiające niedosyt uczucie płynące z posiadania.

Skupmy się zatem na obecnej chwili, pozwalając odpłynąć przeszłości i przyszłości. Wybierzmy jakość zamiast ilości. Pozbądźmy się emocjonalnego przywiązania do rzeczy, tak, by móc się od nich uwolnić.

To nie jest takie proste, jak się wydaje, wiem o tym. Ale to wykonalne, a gdy się uda, poczujecie się wspaniale.

poniedziałek, 1 listopada 2010

Minimalizm jest końcem organizowania

Wzrost bałaganu dał początek całemu przemysłowi: organizowanie.

Posiadamy teraz mnóstwo profesjonalnych organizerów, firmy sprzedające produkty do organizacji takie jak organizer do szafki, magazyny oraz blogi o tym jak się zorganizować i oczywiście podręczne notatniki, które nazywamy organizerami -- oraz ich elektroniczne odpowiedniki, PDA oraz urządzenia mobilne.

Mimo iż nie mam nic przeciwko profesjonalnym organizerom -- pomagają ludziom odnaleźć ukojenie podczas życia w chaosie -- nie sądzę, iż są konieczne ... jeśli zaadoptujesz minimalizm.

Organizowanie jest potrzebne jedynie wtedy, gdy posiadasz zbyt wiele rzeczy i nie możesz łatwo znaleźć tego, czego szukasz.

Pomyśl o tym: kiedy organizujemy kolekcję książek, to dlatego, że gdy nie są zorganizowane, to nie możemy znaleźć książki, której potrzebujemy. Ale jeśli byśmy posiadali powiedzmy, pięć książek, nie potrzebowalibyśmy ich organizować.

To samo tyczy się rzeczy, które muszą być zorganizowane:

  • Szafy, które mają minimalną ilość rzeczy, nie muszą być organizowane.
  • Zadania potrzebują skomplikowanych systemów bądź aplikacji do organizowania, jeśli masz ich zbyt dużo do zrobienia. Skup się na robieniu jedynie kilku najważniejszych rzeczy i będziesz potrzebował ledwie listy.
  • Finanse potrzebują organizacji jeśli są zbyt skomplikowane. Napiszę o minimalnych finansach później.
  • Pliki muszą być zorganizowane, jeśli nie możesz odpuścić sobie potrzeby ich organizacji. Z doskonałym wyszukiwaniem jakie mamy teraz, możesz znaleźć rzeczy za pomocą kilku uderzeń w klawiaturę.

Istnieje wiele innych rzeczy, które potrzebują organizacji, jeśli nie są uproszczone do granic możliwości. Jestem pewien, że jesteś sam w stanie wymienić kilka. Rozważ uczynienie ich tak minimalistycznymi, jak tylko to możliwe i organizacja odejdzie w niepamięć.