środa, 22 grudnia 2010

Niezakłócone czytanie

Czytanie jest jedną z moich ulubionych czynności. Wiem, nie ja jeden - kilka innych osób ma podobnie. W dzisiejszych czasach czytelnik napotyka na interesujące wyzwania: ilość rzeczy do przeczytania jest większa niż kiedykolwiek, na wielu różnych nośnikach, każdego dnia pojawia się coś nowego, a sam akt czytania zakłócany jest przez miliony przerywników (wiele z nich to inne rzeczy do przeczytania).

Liczba nośników, na których możemy czytać zdaje się cały czas powiększać: od tradycyjnych papierowych książek, gazet i czasopism do blogów, artykułów publikowanych on-line, forów internetowych, tweetów, wpisów na Facebooku, e-maili, newsletterów i wielu innych. Każdy z tych nośników oferuje tak dużą, a często nawet przytłaczającą liczbę rzeczy do przeczytania, że musimy posiłkować się: skrzynkami e-mail, czytnikami RSS z ostatnimi wpisami na blogach, różnymi stronami informacyjnymi, długą lista aktualizacji statusów i postów na forach itd.

Nadążanie za rzeczami do przeczytania staje się niemal niemożliwe, jest jak pełnoetatowa praca. Proponuje zrezygnować z tego nadążania - jest to potrzeba wymyślona, a nie rzeczywista - i ograniczyć czytanie tak bardzo jak to tylko możliwe. Dlatego skracam listę blogów tylko do tych niezbędnych, ledwie zajmuje się e-mailami i mam tylko kilku znajomych na Twitterze i Facebooku. Nie jestem najbardziej na bieżąco i nie zadowalam wszystkich poprzez bycie ich przyjacielem online... a życie toczy się dalej.

Nawet z tak skrócona lista, czytanie nadal może być wyzwaniem: jak czytać bez zakłóceń? Jest to niesamowicie trudne, ponieważ każda forma czytelnicza odciąga nas od innej, a aktualizacje i powiadomienia pojawiają się bezustannie; nie mówiąc już o innych formach komunikacji: telefonach, komunikatorach i (wdech) innych ludziach próbujących zwrócić naszą uwagę.

Oto, jak czytam w sposób niezakłócony:

1. Książki. Najbardziej lubię czytać powieści. Rzadko czytam coś, co nie jest fikcją, mimo, że sam fikcji nie tworze. I mimo, że iPad i Kindle wspaniale umożliwiają czytanie książek, to potrafią także rozpraszać na wiele sposobów. Dlatego nadal kocham książki papierowe; za ich prostotę i brak rzeczy, które mogą zakłócać czytanie. Zamknij komputer, wyłącz telefony, znajdź spokojne miejsce i po prostu czytaj. Staraj się czytać przez dłuższy czas, 30 minut, godzinę lub dłużej i możesz zagubić się w innym świecie. Po prostu piękne.

2. Blogi. Uwielbiam czytać blogi, choć na chwile obecna czytam ich mniej niż kilka lat temu. Przygotowałem listę blogów, które czytam i każdego dnia za pomocą Google Reader przeglądam nowe wpisy. Jeśli jakiś post chce przeczytać w całości, bez zakłóceń, otwieram go w nowym oknie przeglądarki - nie w nowej zakładce, ale w oknie, po to aby nie mnożyć zakładek - i następnie z pomocą Readability bookmarklet lub innego podobnego narzędzia koncentruje się tylko na tekście. I nie zajmuje się innymi sprawami póki nie skończę czytać.

Na tym blogu i na Zen Habits sam zredukowałem posty do samego tekstu. Zrobiłem to, abyście mogli czytać bez zakłóceń. Na innych blogach sami będziecie musieli nad tym popracować - zainstalujcie Readability bookmarklet i kliknijcie na przycisk jeśli tylko będziecie chcieli przeczytać artykuł w niezakłócony sposób. Jest OK. Odrobina ciężkiej pracy jeszcze nikogo nie zabiła poza moim wujkiem Murray'em, ale myślę, że to bardziej narzekanie na ciężka prace go zabiło.

3. Przeglądanie w skupieniu. Jeśli otwierasz wiele zakładek, pomóż sobie używając Instapaper - narzędzia, które niedawno odkryłem (nie sądzę, aby ktoś jeszcze o nim wiedział, więc wychodząc zostaw 5 centów napiwku). Za pomocą Instapaper zaznacz wszystkie zakładki do przeczytania później i przeczytaj je, kiedy będziesz miał czas na niezakłócone czytanie.

4. E-maile, Twitter, Facebook. Zasadniczo, otwieram te strony tak rzadko jak to tylko możliwe. Zakłócają one czytanie innych rzeczy, np. związanych z praca. Otwieraj te strony na 5 minut, szybko rzuć okiem, umieść aktualizacje lub wyślij odpowiedą jeśli to konieczne, a następnie wyjdź ze strony. Otwieraj tylko jedna z tych stron na raz, skoncentruj się na niej, a następnie ja zamknij. Narzuć temu pewną regularność, np. 5 minut na początku każdej godziny lub o godzinie 9 i 15, albo w innym czasie dla siebie dogodnym.

5. Wiadomości. Nie czytam zbyt wielu stron z informacjami. Wydają się mieć zbyt wiele czynników zakłócających. Ale jeśli już to robię, to otwieram kilka artykułów, które wyglądają interesująco, przeglądam je i wrzucam w Instapaper te, które będę chciał przeczytać. Czytam je kiedy mam czas, aby zrobić to w niezakłócony sposób.

czwartek, 9 grudnia 2010

10 niezbędnych rzeczy

Czytałem artykuł w magazynie GQ pod tytułem "10 niezbędnych rzeczy", w którym projektanci lub inne znane osoby wymieniały 10 rzeczy, które są dla nich niezbędne. Spodobał mi się ten pomysł, ale taka lista to hołd złożony luksusowemu konsumpcjonizmowi.

Jestem ostatnim facetem, z którym GQ chciałby przeprowadzić wywiad na ten temat (w ogóle nie posiadam wyczucia stylu), ale skłoniło mnie to do myślenia. Jakie są moje niezbędne rzeczy?

Więc zrobiłem własną listę:

  1. Co ubieram: jeansy. Uwielbiam grubą fakturę jeansów. Ubieram je codziennie. Niektórzy ludzie lubią syntetyczne materiały, ponieważ są lekkie i szybko schną; ale jeansy są po prostu wygodne. Kupuję je tylko u Goodwill'a.
  2. Co również ubieram: t-shirt. Mam ich tylko kilka — czarny, niebieski i szary — ale noszę je codziennie. Aż zbladną.
  3. Co piję: wodę. Piję też kawę i herbatę, ale nic nie równa się z czystą wodą. Piję ją prosto z kranu, przez cały dzień.
  4. Co uwielbiam jeść: owoce. Świeże, owoce z targu. Albo czarne jagody prosto z krzaczka. Mmmm...
  5. Co mnie zabawia: książki. Każdego rodzaju. Dostaję je używane od przyjaciół lub wypożyczam z biblioteki.
  6. Niezbędne przyrządy do pisania: edytor tekstu. Korzystam też z pióra i małego notatnika. Zwłaszcza kiedy jestem poza domem i czuję potrzebę pisania.
  7. Co robię dla zabawy: spaceruję. Lubię wyjść na zewnątrz i pochodzić po mieście albo wśród przyrody. Nawet nie potrzebuję butów — chodzenie boso jest jeszcze bardziej przyjemne. Ale najlepsze jest spacerowanie z kimś, kogo lubię.
  8. Gdzie znajduję inspirację: w przyrodzie. Miły park, ogród, las, ocean, wzgórza.

W tym momencie skończyły mi się pomysły — ostatnie kilka punktów to właściwie nie rzeczy. Naprawdę starałem się wymyślić 10 przedmiotów, ale nie mogłem znaleźć niczego więcej. Jeśli mam te 8 rzeczy wymienionych powyżej, jestem naprawę szczęśliwy: jeansy i t-shirt, woda i owoce, książka i notes, spacerowanie wśród natury.

Mógłbym żyć, używając tylko tego — oczywiście potrzebowałbym różnego jedzenia z powodu wartości odżywczych, ale niewiele więcej. Tak naprawdę to nawet nie potrzebuję komputera — mógłbym pisać w notesie i używać komputera w bibliotece, żeby umieszczać posty na moim blogu.

Nie potrzebujesz konsumpcjonizmu, żeby być bardzo szczęśliwym — odważę się powiedzieć, że życie jest lepsze bez niego.

czwartek, 2 grudnia 2010

Mniej rachunków

Ostatnio na Twiterze napisałem "radość z posiadania więcej vs. mniej" i ktoś odpisał, że "im mniej tym lepiej" nie odnosi się do pieniędzy na rachunki.

To prawda. Poza tym, że to nieprawda: więcej pieniędzy nie jest wcale lepsze. Mniej pieniędzy oznacza, że jesteśmy zmuszeni dokonać wyboru: czy lepiej jest mieć do zapłaty dużo rachunków i trudności, żeby związać koniec z końcem albo popaść w długi...a może lepiej jest ograniczyć rachunki?

Moje doświadczenie mówi mi, że mniej rachunków jest lepszym rozwiązaniem. Oznacza mniej stresu, mniej kłopotu i mniej przepracowanych godzin, żeby móc je zapłacić, więcej oszczędności, prostotę.

Oznacza mniej dobytku, ale nie jest to zła rzecz. Mniej oznacza szukanie twórczych sposobów, żeby być szczęśliwym.

Kilka przykładów:

  • Telewizja kablowa: ograniczenie tego rachunku oznacza, że możesz czytać książki, wyjść z domu lub grać w gry planszowe.
  • Karta kredytowa: wyeliminowanie kredytu oznacza, że kupujesz jedynie wtedy, kiedy czegoś potrzebujesz i masz pieniądze.
  • Samochód: pozbycie się samochodu oznacza znalezienie alternatywnego środka transportu — spacery i jazda na rowerze są znacznie zdrowsze i tańsze. Zaoszczędzasz też na gazie, ubezpieczeniu, utrzymaniu auta i naprawie, kosztach sprzątania, rejestracji, parkowania, opłatach za przejazd, itd.
  • Restauracje: ograniczenie wyjść do restauracji oznacza częstsze gotowanie w domu, co może z kolei oznaczać świeże jedzenie przyrządzone w prosty i zdrowy sposób.
  • Kawa: ograniczenie spożycia mokki i cappucino w kawiarni oznacza picie wody lub przyrządzonej w domu kawy lub herbaty, co jest opcją zdrowszą i tańszą.
  • Ogrzewanie/chłodzenie: być może nie będziesz w stanie wyeliminować tego rachunku, ale możesz go ograniczyć poprzez ogrzewanie lub chłodzenie niewielkich miejsc zamiast całego domu, lub noszenie cieplejszych ubrań.
  • Energia: ogranicz zużycie energii, odłącz te urządzenia, których nie potrzebujesz.
  • Hipoteka: sprzedaj dom, wynajmij mniejsze mieszkanie, pozbądź się większości swojego dobytku, żebyś nie potrzebował zbyt wiele miejsca. Jednocześnie ograniczysz podatek od własności, koszty utrzymania, itd.
  • Telefon: pozbądź się telefonu stacjonarnego lub komórki. Być może nie będziesz też potrzebował pakietu danych.
  • Siłownia: ćwicz w domu lub za darmo na świeżym powietrzu.
  • Magazyny/gazety: informacje są dostępne w Internecie. Zamiast tego czytaj książki z biblioteki.
  • Wycieczki/wakacje: spędzaj miło czas bliżej domu.
  • Porządki/praca w ogródku/architektura krajobrazu: jeśli obecnie komuś płacisz za wykonanie tych obowiązków, zacznij robić to sam i wypracuj sobie dobrą kondycję.
  • Opieka nad dziećmi/szkoła prywatna: szkoły publiczne też mogą być świetne, nauczanie w domu jest za darmo jeśli mu podołasz.
  • Filmy/DVD: wybieraj z głową i zamiast tego znajdź darmowe formy rozrywki.

Mógłbym tak wymieniać cały dzień, ale wiecie już, o co chodzi. Ograniczenie rachunków oznacza bycie pomysłowym, a w wielu przypadkach także prostsze, zdrowsze życie.