Kiedy przeprowadzałem się do nowego domu, przytrafiła mi się jedna z najbardziej przyjemnych rzeczy: wymuszony minimalizm.
Kiedy się przeprowadzam - to tak jak wielu ludzi - porządkuję wszystkie rzeczy, które posiadam, abym nie musiał przenosić zbyt wiele. Już bardziej wolałbym pozbyć się połowy moich rzeczy, aniżeli pakować je wszystkie i przenosić.
Uporządkowanie wszystkiego zabiera trochę czasu, ale jest głęboko satysfakcjonujące. Jest mi o wiele łatwiej teraz, gdy staram się raczej trzymać prostoty. Rzecz jasna, bałagan zawsze będzie narastał z biegiem czasu.
Kiedy kończę przeprowadzkę, zostaję z samymi potrzebnymi rzeczami (plus kilkoma, które zwiększają komfort). Mój nowy dom jest przepięknie minimalistyczny i jestem z tego szczerze zadowolony.
Cały czas staram się utrzymać swój dom w tym stanie, ale ze wszystkimi moimi dzieciakami, nie zawsze jest to możliwe.
Przeprowadzki zmuszają mnie do bycia minimalistą, a zarazem jest to czas przemyśleń: czego potrzebuję? Czego tak naprawdę używam? Co kocham?
Tak więc moje dzisiejsze pytanie do Ciebie to: jeśli miałbyś się dziś przeprowadzić, co byś zabrał?
Stworzenie faktycznej listy mogłoby okazać się użyteczne. A następnie pozbycie się wszystkiego, co się na niej nie znajduje.
To tylko taka myśl.
1 komentarze:
ja niestety już kilka razy popełniłam ten sam błąd- i uporządkowałam rzeczy PO przeprowadzce...
i dopiero PO fakcie dotarło do mnie, że np. nie muszę mieć części książek, które mam, i które właśnei przeprowadziłam...
Prześlij komentarz