czwartek, 17 lutego 2011

Nie jestem piwowarem

Ostatnio uczę się trochę o piwach (lubię proces uczenia się) i na stronach z rankingami piw, piwo z Browaru Westvleteren jest na szczycie.

Jest to belgijskie piwo warzone przez mnichów, którzy całkowicie mnie fascynują. Warzą oni najlepsze piwo na świecie, a jednak nie wydaje się, aby ten biznes coś ich obchodził. Chociaż ich piwo zyskało sławę, oni odmawiają podniesienia produkcji w celu zaspokojenia popytu. Odmawiają oni sprzedawania ich piw i nie mają żadnych etykiet na butelkach. Wcale się nie reklamują i nie pozwalają na wywiady, czy też wycieczki po ich browarze — możesz zwiedzić centrum dla gości po drugiej stronie ulicy, ale oni nie chcą, by ich niepokojono. Możesz jedynie jednorazowo kupić dwie skrzynki i musisz jechać do ich browaru, by je kupić — i jedynie po uprzedniej rezerwacji telefonicznej.

Są szaleni, ale uwielbiam ich. Nie interesują się zarabianiem pieniędzy, sławą, czy też osiągnięciami. Chcą jedynie być mnichami.

Z okazji poświęcenia ich nowego browaru Ojciec Abbott powiedział: „Nie żyjemy jednakże 'dla' naszego browaru. To musi być dziwne dla ludzi biznesu i trudne do rozumienia, że nie wykorzystujemy naszych rynkowych aktywów, tak bardzo jak możemy".

Dalej mówił: „Nie jesteśmy piwowarami. Jesteśmy mnichami. Warzymy piwo, by móc sobie pozwolić na bycie mnichami.”

Popieram go.

Nie jestem blogerem. Nie jestem żadnym autorem. Jestem prostym człowiekiem, który cieszy się prostym życiem z rodziną. Piszę, by móc pozwolić sobie na prowadzenie tak prostego życia.

0 komentarze:

Prześlij komentarz